Stowarzyszenie Koszykarski
Klub Sportowy Basket Poznań
Oficjalna strona klubu

Kolejna drużyna Enea Basket Junior zgłasza się w półfinale Mistrzostw Polski. Po U19, również nieco młodsi koledzy uczynili to samo, a uczynili to w stylu imponującym. Doznając tylko jednej porażki w meczach wojewódzkich i strefowych. Zresztą w momencie, gdy losy pierwszego miejsca były już rozstrzygnięte. Sadzę, że zawsze trenerzy stają przed dylematem, czy ważniejszy jest rozsądek, czy ambicja. Już wyjaśniam, co mam na myśli. Ambicja podpowiada: wygrać ten ostatni i być zespołem bez porażki. Rozsądek natomiast mówi: wygrać, ale nie za wszelką cenę, a tą może być kolejna kontuzja. W ten sposób wkraczamy w temat nieodłącznie związany ze sportem: kontuzje, a tych mamy w bród. Nie szukamy ich, ale dziwnym trafem, kierowane przez niesprzyjający nam los, same nas znajdują. Upodobały sobie nasz adres. Już od jakiegoś czasu gramy w niepełnym składzie, ale ostatnie dni przyniosły dwie nowe oraz jedną kwarantannę. W tych warunkach rozgrywaliśmy decydujące mecze strefowe. Wszyscy już wiemy, że z powodzeniem, co budzi niewątpliwie naszą satysfakcję. Odnosiliśmy zwycięstwa nie grzesząc skutecznością, ale za to obrona palce lizać. To się musi podobać. Wszyscy wiemy, że bardziej od obrony efektowny i dostrzegalny jest atak. Dobrej obrony nawet nie dostrzegają bezpośrednio statystyki. Tylko obserwując mecz widzimy, że „słaba skuteczność przeciwnika z naszej dobrej obrony wynika”, brzmi jak prymitywny rym częstochowski, ale ile w nim prawdy. Do ataku pali się każdy, do obrony już nie. Nie sposób nie skierować pochwał pod adresem trenerów za to, że uczą i wymagają dobrej obrony.

Jeszcze raz wypada nawiązać do kontuzji. Prawdopodobieństwo kontuzji rośnie wraz z upływem sezonu. Rośnie zmęczenie „materiału” i trzeba szczególnej ostrożności w stosowaniu obciążeń. Są kontuzje przypadkowe, na które nie mamy wpływu. Są również takie, którym trenerzy dzięki swojej wiedzy trenerskiej i doświadczeniu próbują zapobiegać, ale… Właśnie to „ale”.  Drużyna U17 rozegrała w okresie od 3 stycznia do 14 marca 29! spotkań. Czyli średnio prawie 3 /2,9/ spotkania na tydzień, a przecież wypadało by jeszcze potrenować. Tutaj naprawdę trzeba niezwykłych umiejętności w gospodarowaniu siłami zawodników. Czy można inaczej? Oczywiście, że można. Wszystko zależy od postawionego celu. Można się, wracam do tytułu, np. manygować /lenić/. My mamy to szczęście, że z równym zapałem do pracy spotkali się zawodnicy i trenerzy. Do półfinału jeszcze 4 tygodnie /w międzyczasie ćwierćfinał/ i wreszcie czas na odpoczynek? Oczywiście, że nie. Czas na trening i odpoczynek. Prawie miesięczny okres bezmeczowy też nie sprzyja zachowaniu formy. Na szczęście mamy jeszcze do rozegrania mecze III ligowe, ale już w rytmie prawie urlopowym, natomiast wracamy do normalnych treningów i mamy nadzieję, że stopniowo w pełnym składzie. Statystyki z rewanżowych meczów strefowych poniżej.

Zdj. Beata Brociek

Alej