Stowarzyszenie Koszykarski
Klub Sportowy Basket Poznań
Oficjalna strona klubu

To był kolejny mecz, który trzymał kibiców w napięciu do ostatnich sekund. Ostatecznie w starciu 28. kolejki Pekao S.A. 1. Ligi Mężczyzn górą okazał się Weegree AZS Politechnika Opolska, który pokonał Eneę Basket Poznań 89:88.

Faworytem niedzielnego meczu był zespół Politechniki Opolskiej. Gracze Roberta Skibniewskiego plasują się wyżej w ligowej stawce, a w dodatku zwyciężyli poznaniaków 80:75 w I rundzie rozgrywek. Kibice mogli spodziewać się niezłego poziomu sportowego, wszak obie ekipy były na fali wznoszącej (Weegree AZS miał passę dwóch kolejnych zwycięstw, a Enea Basket wygrał trzy mecze z rzędu).

Zgodnie z przewidywaniami ekspertów gospodarze od początku narzucili wysokie tempo. Po rzutach Rutkowskiego i Lisa było 5:0 dla AZS-u. W późniejszej części pierwszej kwarty forma obu drużyn falowała. Enea szybko doprowadziła do remisu (7:7), ale chwilę później opolanie znów zbudowali przewagę (16:9). Miejscowi koszykarze pozostawali na prowadzeniu niemal do samego końca premierowej odsłony meczu. Sekundę przed jej zakończeniem Brandon Randolph celnym lay-upem doprowadził do remisu (26:26).

Po raz pierwszy na prowadzenie poznaniacy wyszli po dwóch minutach od startu drugiej kwarty. Wtedy dwa celne rzuty osobiste oddał Marcin Dymała i było 30:29 dla gości. Jak się okazało, była to zapowiedź dobrej gry poznaniaków w końcowych minutach pierwszej połowy. Od stanu 36:35 dla gospodarzy Basket zdołał zanotować serię 11:0, głównie dzięki dwóch celnym próbom zza łuku Randolpha. Do przerwy zespół Przemysława Szurka prowadził 50:42 i w dobrych nastrojach udał się do szatni na odpoczynek.

Kilkadziesiąt sekund po zmianie stron Randolph za sprawą kolejnej celnej trójki podwyższył przewagę Enei do 11 punktów. Wtedy poirytowani gospodarze wzięli się w garść i po udanym rzucie zza łuku Adama Kaczmarzyka doszli poznaniaków na zaledwie dwa punkty (52:54). Szczególnie na początku spotkania byliśmy świadkami nierównej gry obu ekip i podobnie było w trzeciej części meczu. Trójki Pułkotyckiego i Kulisa, a także dwie celne próby Randolpha dały Basketowi dwanaście oczek przewagi (64:52). Końcówka trzeciej kwarty przebiegała pod dyktando Politechniki Opolskiej, która w ostatnie dziesięć minut gry wchodziła ze stratą dwóch punktów (63:65).

Czwarta kwarta rozpoczęła się idealnie dla Weegree AZS-u. Przy stanie 72:70 dla gospodarzy piątego przewinienia dopuścił się Mateusz Kulis, co zmusiło go do zakończenia swojego występu. Wcześniej za pięć fauli wyleciał z boiska Wojciech Fraś co sprawiło, że do końca meczu poznaniacy musieli grać bez nominalnego centra. To skrzętnie wykorzystywali gracze z Opola, którzy w błyskawicznym tempie objęli dziewięciopunktowe prowadzenie (79:70).

Nadzieję w serca kibiców z Wielkopolski tchnął grający znakomite zawody Randolph. Dzięki niemu, ale też wymuszonym faulom Marcina Dymały i ważnym punktom Arkadiusza Adamczyka, Basket zdołał wyjść na prowadzenie na niespełna trzy minuty przed ostatnią syreną (80:81). Drużyna z Opola nie dawała za wygraną, ale to samo trzeba powiedzieć o Baskecie. Ku uciesze lokalnych kibiców Dominik Rutkowski zdołał przeprowadzić akcję 2+1 na 73 sekundy przed końcem, ale znów zza łuku trafili gracze z Poznania. Celny osobisty dodał po faulu technicznym Randolph i było 88:87 dla poznaniaków. Niestety, 40 sekund przed końcem Michał Jodłowski wykorzystał przewagę fizyczną, zdobywając punkty spod kosza i – jak się okazało – były to ostatnie punkty w tym spotkaniu. W ostatniej sekundzie rzut na zwycięstwo oddał Randolph, ale piłka nie doleciała do obręczy i to Politechnika Opolska wygrała 89:88.

Kolejny dreszczowiec w naszym wykonaniu na wyjeździe. Z ostatnich trzech spotkań w każdym decydowało jedno posiadanie. We Wrocławiu mieliśmy rzut na dogrywkę, w Koszalinie na zwycięstwo, w Opolu na zwycięstwo. To pokazuje tylko, że mecze z naszym udziałem dają sporo emocji kibicom. Co do samego spotkania, tak naprawdę prowadziliśmy 12 punktami w połowie trzeciej kwarty, a gospodarze wyglądali na totalnie zmęczonych. Trzeba było wówczas wykazać się instynktem sportowego zabójcy i dokończyć mecz. Niestety, rozpoczęła się z naszej strony nonszalancja defensywna i ekipa gospodarzy dostała drugi oddech. O wyniku końcowym decydowało już tak naprawdę szczęście i było ono po stronie Opola. Cieszy powrót Janka Nowickiego do gry, kolejni zawodnicy za chwilę powinni być do dyspozycji. Mam nadzieję, że to spowoduje jeszcze dużo emocji w tych rozgrywkach, oby z happy end’em

– podsumował trener Enei Basketu Poznań, Przemysław Szurek.

Przez większą część meczu graliśmy dobrze, lecz w trzeciej kwarcie nie dopięliśmy zwycięstwa, mając 12 punktów przewagi. Daliśmy przeciwnikowi wrócić do meczu. Wracając po kontuzji barku, dobrze czułem się na boisku, lecz wiem, że mogę bardziej pomóc drużynie w kolejnych meczach

– dodał Jan Nowicki.

Weegree AZS Politechnika Opolska – Enea Basket Poznań 89:88
(26:26, 16:24, 21:15, 26:23)

Punktowali dla Enei Basketu: Randolph 36 (5/9 3PT, 6 zb., 5 as), Dymała 12, Adamczyk 11, Kulis 8, Stankowski 7, Andrzejewski 6, Nowicki 4, Pułkotycki 3, Fraś 1

Kolejne spotkanie, tym razem przed własną publicznością, Enea Basket rozegra w najbliższą środę o 20:00. Rywalem naszego zespołu będzie SKS Fulimpex Starogard Gdański.